wtorek, 17 września 2013

Gierałtowski czas już za nami … - art

Gierałtowski czas już za nami …
Czas beztroski, słońca, radości ... dający odpowiedź na pytanie: co jest w życiu dla nas ważne, cenne i dobre ?

Patrząc na nasze cudne przewodniczki, byłam pod wrażeniem z jaką uwagą i troską patrzą na drugiego człowieka.
Swoją łagodnością, uśmiechem i taktem wyciszały nasze lęki, troski i chwilowe zmiany nastroju.
Z zaangażowaniem i otwartością inspirowały do działania, a my dzięki temu mogliśmy zmieniać utarte stereotypy na wybory wynikające z potrzeby naszych serc.
Jakież te dni były urocze, bajkowe i niepowtarzalne …
Lipcowe łąki zalane słońcem, zapach ziół i traw wszelakich unoszących się nad nimi.
Wspólna praktyka jogi, radości, taneczne pląsy przy ognisku, biesiady przy wegetariańskich smakołykach.
A poranną praktykę jogi (połączoną z medytacją) nieopodal „pola pachnącej mięty” – czy można zapomnieć?
 Otuleni zapachem aromatycznych ziół, obserwowaliśmy błękitnoskrzydłe motyle unoszące się nad naszymi głowami.
Wieczorne koncerty, które były dziełem Arlety - dziewczyny o słowiańskiej urodzie, wprowadzały nas w wieczorny błogostan.
Spontaniczny wypad do pobliskiego Wapiennika, wspaniały relaks w japońskim ogrodzie, a któż mógłby zapomnieć wizytę u Piotra?
Codzienna praktyka jogi pod pełnym łagodności spojrzeniem Ani, nie tylko pozwalała  uelastycznić nasze ciała, ale również stawała się „areną” do wybuchów spontanicznego śmiechu.
W końcu to też forma naszej urlopowej aktywności.
Wieczory pełne magii i czarów przy ognisku, gdzie utuleni ciepłem ognia i zasłuchani w otaczającą przyrodę mogliśmy oddać się kontemplacji.
Było różnorodnie, bajkowo i niepowtarzalnie.
Niewątpliwie przepiękne chwile, których wspomnienia ogrzeją nas w jesienne wieczory.
Alicja


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz